czwartek, 9 kwietnia 2020

Undead Dungeon Rozdział 10: Plan


Ogłosiłem wszystkim co zamierzam zrobić i do czego będę dążył. Nigdy przedtem nie myślałem, że będę dążył do przejęcia władzy.

Kości jednak zostały rzucone. Zresztą to ten pożal się boże Baron, wszystko rozpoczął, ja mu tylko odpowiadam. Zresztą nawet na nieumarłego się nie nadaje.  Po prostu wrzucę go do serca i po sprawie.

Ciszę jednak przerwał Gagaran. Dosłownie ryczał i walił się piąchami w pierś jak jakiś goryl.

-Zaatakować miasto!!! Zabić Baron!!!

Dziewczyny patrzyły to raz na niego raz na mnie. W końcu utkwiły spojrzenia we mnie. Z ich twarzy ciężko było coś wyczytać. Był na nich prawdziwy miszmasz. Zaczęło się od zaskoczenia, a potem… nie, nie chcę mi się tego wszystkiego wymieniać!

Mortimer zaś zaczął się zmieniać w kostur.

-Uspokójcie się!!! Nie będziemy działać w ten sposób!!!

Twarze dziewczyn przybrały wyraz ulgi, ogr tak się zgarbił, że był nie mal ludzkiego wzrostu, co przy jego 2,5 metra jest dość trudne.

-Co?! Czemu?

-No właśnie czemu?

-Właśnie. Załatwilibyśmy sprawę raz dwa. Czemu nie pójdziemy szefie? Mój plan jest dobry.
Nie rozumieją tego? W sumie racja… w tym świecie nie ma legend o potężnych nieumarłych lub kontrolujących ich czarnoksiężnikach.

-Dobrze więc, posłuchajcie. Zaria! Diana! Załóżmy, że do waszej okupowanej przez złego pana, przybywa rycerz w lśniącej zbroi na czele swej armii pokonuje tego złego.  Jak mieszkańcy by to przyjęli?

Dziewczyny  spojrzały po sobie w taki sposób jakbym pytał o coś oczywistego.

-Tak zapewne mieszkańcy po początkowym szoku patrzyliby w przyszłość z nadzieją. Pomyślcie co by się stało gdyby ten rycerz byłby czarnoksiężnikiem ciągnący, za sobą armię żywych trupów oraz ghuli.

W tym momencie, dziewczyny spojrzały po sobie i najwyraźniej zrozumiały o co mi chodziło.
-Wszyscy martwiliby się o swoją przyszłość.

-To byłby ktoś jeszcze gorszy.

-To jeszcze nie koniec problemu. Całą sytuacje mogliby wykorzystać inni watażkowie. Gdyby  okolicę podbiłby czarnoksiężnik władający nieumarłymi inni watażkowie pospieszyliby z „bratnią pomocą” . Mówiąc wprost najechali by na te ziemie, a lud uznałby ich za bohaterów.  Ja zaś jestem czarnoksiężnikiem dysponującym zastępami nieumarłych. Lokalni watażkowie szybko zrobili ze mnie potwora. Do tego mam w swoich szeregach ghula, wielkiego ogra terroryzującego okolice, uczennice czarnoksiężnika i latającą lubieżną czachę.

Spojrzałem na każdego z osobna. Sądzę, że dałem im do zrozumienia, że jeśli będziemy działać otwarcie sprowadzimy na siebie masę kłopotów. Takich kłopotów z którymi najpewniej sobie nie poradzimy.

-Więc co zroby?

-Najwartościowszą z cnót jest dyskrecja. Nie możemy działać otwarcie więc musimy działać zza kulis.

Dla lepszego efektu zrobiłem pauze.

-W ten chwili mamy trzy cele główne cele. Po pierwsze musimy poznać naszych sąsiadów. Dy zrozumiemy innych watażków granicznych, będziemy mogli ich tak omotać, że nie będą wstanie myśleć o tym co dzieje się na tych ziemiach. Wtedy zyskamy większą swobodę w działaniu na tych ziemiach. W pozostałych sprawach sprawie zaczniemy działać natychmiast.

Dla lepszego efektu zrobiłem pauzę.

-Najpierw okoliczni mieszkańcy. Musimy pozyskać ich zaufanie. To akurat będzie proste. Musimy pomóc im się wyżywić i nawiązać kontakt z sołtysami. Trzecią kwestią jest Baron i jego podwładni.  Musimy o nich zdobyć więcej informacji. Na pierwszy rzut oka nie dysponują niczym poza brutalną siłą, ale mogą mieć jakiegoś asa w rękawie. Atak bez takich informacji jest zbyt niebezpieczny.
Po prawdzie interesuje mnie ten gość z tatuażem w kształcie kruka. Prawdopodobnie coś się z nim wiąże, tylko co?

-Mam pytanie.

-Słucham Diano.

-Kto właściwie będzie rządził, skoro mamy być w ukryciu?

-Cieszę się, że o to pytasz.  Otóż to nie my doprowadzimy do kresu Barona. Wśród uciskanej ludności pojawi się, który pokona złego tyrana i obejmie władze. Innymi słowy znajdziemy kogoś charyzmatycznego, wtedy uczynię go moim podwładnym, który będzie rządził w moim imieniu.
Tak też wygląda mój plan. Pozbędę się Barona, stworzę swoją marionetkę i będę rządził miastem.  Sam nie wiem, czemu tak napaliłem się na zostanie władcą… może ma to coś wspólnego ze staniem się nieumarłym. Teraz to jednak bez znaczenia, jest co innego do zrobienia.

Wyjąłem antałki i rozdałem kufle.

-Dziś pijemy. Za sukces

-Za sukces.

-Za sukces.

-Za sukces.

Rozpoczęła się impreza. Piwo było dobre, ale pomimo wypitej ilości nie mogłem się nim upić. Kolejny minus stania się nieumarłym. Dowodem na to, że nieumarły nie może się upić jest Gagaran. Wypił najwięcej z nasz wszystkich, a mimo to nadal był trzeźwy.

Dziewczyny to zupełnie co innego, obie niespodziewanie szybko się upiły. Czyżby obie miały słabą głowę? Upiły się do tego stopnia, że zaczęły się miziać i nawet nie zwracały uwagi na entuzjazm Mortimera. Jutro pewnie będę musiał słuchać zbolałych jęków.

Oby szybko doszły do siebie, jutro trzeba wziąć się do roboty.

sobota, 4 kwietnia 2020

Znów jestem sam.


Fanfic Last Oasis(gra PC)
Studio/wydawca: Donkey Crew

W dniu premiery udało mi się pograć około 30 minut zanim serwery padły. Jednak już przed premierą myślałem o napisaniu tego fanfic'a. Szkoda, że serwer uległ przeciążeniu. Niestety tak bywa. Zachowałem angielskie nazwy walkerów, bo nie udało mi się zapamiętać nazw polskich. Właściwie to nie zdążyłem zwrócić na nie uwagi. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Proszę o opinie w komentarzach. To nie boli, a mnie pomoga.


"Znów jestem sam"


Piasek gdzieniegdzie nie spojrzysz piasek. Na niebie zaś bezkresny błękit. Na wschodzie zaś świeciło słońce. Nie był jednak to jednak symbol początku i Nadziej, lecz śmierci. Bezlitosne promienie wysuszały i paliły wszystko i wszystkich, którzy nie zdążyli uciec na zachód.

Nie było żadnego nowego dnia. Był tylko jeden dzień w roku. Na wschodzie  była spalona przez słońce ziemia ognia, gdzie wszystko obracało się w popiół. Ma zachodzie zaś gdzie nie docierało słońce była ziemia mrozu, gdzie wszystko zamarza na śmierć. Pomiędzy spaloną ziemią a lodowatym pustkowiem jest umiarkowana strefa, gdzie można żyć.

Tak wygląda świat, od kiedy nastąpiła ta kosmiczna katastrofa. Księżyc uległ zniszczeniu, a ziemia przestała się obracać wokół swej własnej osi. Nie było już wielkich lasów, nie było oceanów. Były tylko dwie krainy śmierci o przeciwstawnym sobie klimacie i bezpieczna strefa między nimi. Ziemia nadal poruszała się wokół słońca. Dlatego też bezpieczna strefa bez przerwy się przemieszczała, aby przetrwać, wszelkie życie musiało się przemieszczać wraz z nią.