Nadal mam nadzieje, że wszystko jest tylko koszmarnym snem. Za czasów starego pana nie było nam lekko, ale nie groził nam głód. Wraz z pojawieniem nowego pana wszystko się zmieniło na gorsze.
Oni… wszystko nam zabierali. Doszło do tego, że musieliśmy jeść korę i trawę. Nawet mimo tego było nam trudno przeżyć. Co gorsza, mieliśmy w tym roku słabe zbiory. Podobno w niektórych wioskach doszło do przypadków ludożerstwa. To oznacza, że część ludzi zmieniła się w ghule. Nie wiem, co było gorsze… zostać ghulem potępionym przez bogów, czy po prostu umrzeć z głodu.
Na szczęście my mieliśmy jeszcze trochę żywności. Przynajmniej do czasu. W końcu skończyły się nam zapasy… pieniędzy też nie mieliśmy… Wraz z rodzicami zdecydowaliśmy się na… uznaliśmy, że lepiej mnie sprzedać handlarzowi niewiolników. Z mojej trójki rodzeństwa byłam najstarsza. Miałam największe szanse, by sobie jakoś poradzić. Moje dwie siostry były jeszcze dziećmi… sprzedano by je do kopalni…
Tak też pozostawiłam swoją wioskę za sobą. Przekonana, że zostanę najpewniej sprzedana do burdelu.
Jednak chyba sam Kaoticno bóg fortuny musiał zmienić jej przeznaczenie. Na jej właściciela napadli bandyci i była pewna, że to koniec. Jednak zagrożenie zniknęło, równie nagle jak się pojawiło.
Mag, który pojawił się z nikąd, zabił wszystkich napastników czarami. Słyszałam legendy o magach. Mogą niszczyć całe miasta, zmieniać ołów w złoto, tworzyć przerażające potwory, wzywać demony do tego świata… Dotychczas myślałam, że to nie możliwe by człowiek posiadał taką moc. Teraz jednak mogę w to uwierzyć.
I ta niezrozumiała osoba mnie kupiła.
Nie rozumiem czemu, do tego teraz szliśmy przez środek lasu.
-Dokąd idziemy… Panie?
-Mam w lesie bezpieczne schronienie. Nie martw się, tam nic ci nie grozi.
Bezpieczne schronienie w lesie? Chatka nad strumieniem?
Miejsce, do którego trafiliśmy, było zupełnie inne od tego, co sobie wyobraziłam. To była jaskinia. Po prostu jaskinia. Nie wiedziałam, że jest tu jakaś jaskinia… z drugiej strony nie znam lasu zbyt dobrze.
Jednak nie była to zwykła jaskinia. W środku była murowana i oświetlona jakimiś dziwnymi kamieniami w ścianach. Pewnie też są magiczne. Do tego jaskinia… tunel ciągnął się i ciągnął, skręcając co jakiś czas. Co to za miejsce…
-Panie, co to…
Nie zdążyłam dokończyć. W naszą stronę coś leciało z ogromną prędkością i… krzyczało.
NIE TO LECI PROSTO NA MNIE!!!
Mój pan jednak złapał tę rzecz bez problemu. Okazało się, że to… ludzka czaszka?!
-Mortimer! Co ja ci mówiłem?!
-Nie warto się hamować?
-Mówiłem, że masz się hamować, durna czacho!
CO TU SIĘ DZIEJE?! CZASZKI NIE MÓWIĄ!!! CZEMU GO TO NIE DZIWI!!! ZARAZ COŚ JESZCZE SIĘ ZBLIŻA. DZIEWCZYNA Z SZARĄ SKÓRĄ… CZEROWNYMI OCZAMI… KŁY… TO GHUL!!!
-Ghul!!!
-Stój spokojnie.
Momentalnie straciłam zdolność do ruchu i nie mogłam uciec.
-Spokój!
-Ale…
-Wiem, ale straszysz ją.
SPOJRZAŁA NA MNIE I ZACZĘŁA PODCHODZIĆ. CHWYCIŁA MNIE!!! ONA MNIE…
-Diana to ty?! Diana z Wyściółek?!
-Skąd znasz moje imię?!
-To ja! Zaria z Użyc!
ZARIA! ONA ZAGINEŁĄ!!! POSZŁĄ DO LASU!!! JEST GHULEM!!! ONA… JADŁA… ZNALAZŁA… TEN… MIEJSCE…
-No tak zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Sandar, jestem nekromantą i mistrzem tego lochu.
-LOCH… MAGIA… GHUL… NEKRO…
W tym momencie poczułam jak moja świadomość odpływa.
***
Diana zaczęła osuwać się na podłogę. Na szczęście Zaria ją trzymała i zapobiegła upadkowi.
Natychmiast spojrzała w moim kierunku.
-Zemdlałą. Sporo dziś przeszła.
Przenieśliśmy ją do mnie na łóżko. Jednak, kto by pomyślał, że kupię akurat przyjaciółkę Zarii. Świat przecież nie może być tak mały. Ktoś musi za tym stać. Ty… Kaoticno, to twoja sprawka, czyż nie! Odpowiedziała mi głucha cisza. Milczenie oznacza zgodę! Przyznajesz… Auuu!!!
Nagle z sufitu spadła jakaś płytka i uderzyła mnie w głowę. Co jest?! Przecież nie mam prawa doznać obrażeń od czegoś takiego. Na płytce byłą gębę pewnego Boga z twarzą wykrzywioną na znak sarkazmu…
Coś tu jest napisane. Nawet nie chcę mi się tego czytać. Wywaliłem tę płytkę. Zresztą mam teraz na głowie inne rzeczy.
Usiadłem na krześle i zacząłem opowiadać. Widać Zarii bardzo to popsuło humor. Nic dziwnego. Całą ta sytuacja też mi się nie spodobała. Najdziwniejsze w tym jest to, że czuje się tylko lekko poirytowany. Za życia byłbym wkurzony. Możliwe, że bycie nieumarłym, zmieniło moją psychikę.
-Zaria zostań z nią! Ja idę przejść się po lochu.
Zostawiłem dziewczyny same. No obok jest jeszcze Mortimer i Garagan. Jednak nie ma się co martwić.
Bardziej martwi mnie inna kwestia. Co dalej? Znam już nieco okoliczną kulturę i tereny, jednak co mam z tym zrobić?
***
Nagle wyczułam dłonią coś miękkiego… Leżałam na czymś… To był tylko sen… Gdy otworze oczy będę w domu, a nade mną będzie kamienny sufit. Co?!
Gdzie ja jestem?!
-Diana! Nareszcie się obudziłaś.
Przywarłam do ściany. I spojrzałam ze Strachem. To była moja przyjaciółka Zaria, jest teraz ghulem. Na szyi miałam obroże. To nie był sen!
Nagle dziwi się otworzyły i pojawiło się coś wielkiego.
-Je…
-Spadaj Garagan!!! Tu nie ma nic do żarcia i weź ze sobą tę czachę!!!
Następnie Zaria rzuciła czaszką w tego wielkoluda! Następnie zatrzasnęła dziwi.
-Kurczę!
Spojrzałam na Zarie. Jej skóra była zupełnie szara, wyrosły jej pazury i na dodatek ten strój…
-Co tu się dzieje?
-To długa historia…
Zaria opowiedziała mi o wszystkim o głodzie w wiosce. Jak uległa pokusie. Uciekła, gdy zaczęła się przemiana. Życie w lesie i spotkanie pa… tej istoty… Szaleństwo…
Nie wiedzieć czemu potem zaczęłyśmy plotkować. Jak za starych dobrych czasów.
Po jakimś czasie wrócił nasz pan z jedzeniem i piwem. Byłam zadowolona. To, co zjadłam kilka godzin temu, należało już do zamierzchłej przeszłości.
-Panie chciałabym o coś zapytać.
-Słucham.
-Czemu nie kupiłeś. Nie wierzę, że zrobiłeś to z dobroci serca lub z kaprysu.
Uśmiechnął się…
***
Oooo… Nie zawiodłem się na niej. Ma coś w głowie.
- Masz racje miałem ku temu pewien cel. Zainteresowała mnie jedna z twoich umiejętności. Dokładnie umiejętność specjalna.
Obie otworzyły szeroko oczy. Widać, że żadna z nich nie może, uwierzyć w to co powiedziałem.
-Zaria wyjawiła mi, że wokół ciebie działy się dziwne rzeczy. Jak mniemam, ty sama nie raz widziałaś dziwne fenomeny. Ludzi otaczała mgła o różnych kolorach, ta mgła unosiła się też w powietrzu, czyż nie?
Pokiwała głową.
-To dlatego, że jesteś… magiem.
Obie otworzyły szeroko oczy. Gestem powstrzymałem je przed dalszą wokalizacją, a Diana w tym czasie bezwiednie patrzyła na swoje ręce.
-Wiem, co sobie myślisz. Gdybym była magiem, moja rodzina by nie głodowała. Żadna z tych złych rzeczy by się nie wydarzyła. Jednak teraz możesz tylko zobaczyć magiczną moc, nie umiesz nagiąć jej do swojej woli. Ja za chcę cię tego nauczyć. Będziesz moją uczennicą. Jeszcze jedno.
Dotknąłem palcem jej niewolniczej obroży.
-To już nie będzie potrzebne. Rozpad.
W tym momencie jej obroża się rozpadła na drobny miałki pył.
-Już nie jesteś niewolnicą. Jesteś częścią tego lochu jak my wszyscy. Witaj wśród nas Diano uczennico Nekromanty. Raduj się, gdyż nowa droga życia właśnie rozpostarło się przed tobą.
Przez chwilę popatrzyłem na obie dziewczyny.
Dokończcie posiłek, potem przyjdźcie do głównej komnaty, chcę coś ogłosić. Opuściłem moją komnatę. Trochę szkoda zniszczenia tej obroży. Fakt posiadania niewolnicy… ma coś w sobie… Jednak musiałem jakoś zacząć zyskiwać jej zaufanie. Gdybym tego nie zrobił, wszystko mogłoby pójść nie tak. W przyszłości mogła, by myśleć w ten sposób: „czemu mnie nie uwolnił”, „widzi we mnie tylko narzędzie” itd.
Jeśli chcesz zdobyć lojalność i szacunek podwładnych musisz ich odpowiednio traktować. Warto być miłym dla innych, chodźmy po to, by nie robić sobie wrogów. Jeśli wszystkich będziesz źle traktował w końcu możesz trafić na kogoś potężniejszego od siebie. Wielu o tym zapomniało i źle skończyło. Mimo to nadal odnoszę wrażenie, że jest ich zbyt mało.
W końcu wszyscy zgromadzili się przede mną. Mortimer, Zaria, Garagan i Diana.
-Słuchajcie mnie uważnie. Przez ostatnie kilka godzin rozmyślałem nad wszelką wiedzą, jaką posiadłem na temat tych ziem. W końcu podjąłem decyzje. Na tych terenach istnieje istota, którą szczerze gardzę i wobec której czuje tylko obrzydzenie. Dlatego się jej pozbędę i zajmę jej miejsce.
Omiotłem wszystkich spojrzeniem, by mieć pewność, że każdy uważnie mnie słucha.
-Pozbędę się Barona i zostanę nowym watażką wyrzutków!!